Rok 2016 “zestarzał” się już o 13 dni. Wielu z nas początek nowego roku wykorzystuje jako pretekst do podjęcia kilku noworocznych postanowień. Rzucę palenie, zadbam o siebie, zrzucę kilka kilogramów, nauczę się czegoś nowego itd. Słyszeliśmy to wiele razy. I niestety często na dobrych chęciach się kończyło. Czy tak musi być? Na samym wstępie muszę Ci się do czegoś przyznać. Mniej więcej rok temu spisałem sobie na kartce 13 rzeczy do osiągnięcia w 2015 roku. Specjalnie unikałem jak ognia słowa “postanowienia”, mając świadomość jego trochę przeklętej natury. Rzeczy, które sobie wypisałem były bardzo proste do zmierzenia - znakomita ich większość była bardzo dokładnie sprecyzowana (np. “Osiągnąć 10k reputacji na StackOverflow“). Nie używałem ogólników oraz sformułowań, które pozostawiały otwartą przestrzeń do nadinterpretacji. Krótko, zwięźle i na temat. Po roku okazało się jednak, że z tych trzynastu rzeczy do osiągnięcia udało mi się zrealizować tylko jeden punkt. Takim wynikiem na pewno nie można się pochwalić. Zacząłem się zatem zastanawiać nad tym co było przyczyną tej sromotnej porażki. Odpowiedź okazała się dziecinnie prosta. Owszem, stworzyłem sobie listę rzeczy do osiągnięcia, po czym zajrzałem do niej zaledwie dwa razy w ciągu całego roku! W ten sposób nie da się nic osiągnąć. Po to spisujemy sobie różne rzeczy do notatnika, kalendarza czy na listę TODO, aby móc natychmiast wyrzucić je z głowy i skupić się na konkretnym działaniu. Takie podejście tylko wówczas odnosi zamierzony efekt, gdy regularnie z tej “zewnętrznej pamięci” korzystamy.

Zapomnij o postanowieniach, pomyśl o nawykach

Bogatszy o tę kolejną lekcję zacząłem się zastanawiać, w jaki sposób podejść do tematu w bieżącym roku. Ustaliłem, że do realizacji celów potrzebuję nie tylko precyzyjnej ich listy, ale również narzędzia do śledzenia postępów i wyrobienia nawyku regularnego ich monitorowania. Przyjąłem bardzo prostą zasadę - listę celów na bieżący rok ograniczyłem do 8 pozycji oraz zdecydowałem, że będę co tydzień mierzyć postępy. Mając gotowy plan w ręku potrzebowałem jeszcze tylko odpowiedniego “narzędzia”. Na rynku jest wiele aplikacji, które pomagają wyrabiać dobre nawyki (znasz jakąś dobrą i sprawdzoną aplikację? - podziel się opinią w komentarzach). Mi zależało szczególnie na czymś prostym w użyciu, ale za to w stu procentach spełniającym swoje zadanie. Chciałem jednocześnie uniknąć korzystania z arkusza Excel, bo tych już trochę mam na Google Drive :) Po kilku godzinach poszukiwań znalazłem dobrze zapowiadającą się aplikację - Strides.

Strides - monitorowanie postępów

strides001

Aplikacja już przy pierwszym kontakcie udowadnia, że za minimalistycznym interfejsem użytkownika mogą kryć się całkiem spore możliwości. Strides na dzień dobry wyświetla aktualny dashboard użytkownika, zawierający wszystkie zdefiniowane trackery, które można układać w dowolnej kolejności. Użytkownik ma do wyboru 4 rodzaje trackerów, skupiających się na:

  • celu (do dnia x osiągnij wartość y wskaźnika),
  • nawyku (powtarzaj x razy dziennie/tygodniowo/miesięcznie wybraną czynność),
  • uśrednionej wartości wskaźnika w wybranym przedziale czasowym (dzień, tydzień, miesiąc, rok),
  • ukończeniu wybranego projektu w określonym czasie.

strides002

Takie podejście do tematu osiągania celów czy budowania nawyków jest bardzo sensowne. Widok szczegółowy wskaźnika przynosi nam dokładne informacje na temat tego, jak wyglądają nasze postępy w osiąganiu wybranego celu. Na przykład wskaźniki związane z osiągnięciem konkretnej wartości w określonym czasie pokazują na wykresie naszą aktualną pozycję oraz informują o optymalnym tempie. Bardzo prosta, a jakże pomocna funkcjonalność.

strides003

Po kilku chwilach z aplikacją okazuje się, że ilość wskaźników jaką możemy zdefiniować jest doprawdy nieograniczona. Aplikacja posiada kilka gotowych nazw wskaźników - te jednak nie są w żaden sposób połączone z typem trackera, więc ostateczny jego wybór należy do nas. Po zdefiniowaniu trackera mamy możliwość aktualizacji jego stanu. Zmian możemy dokonywać zarówno z poziomu naszego dashboard’u, jak i z poziomu widoku szczegółowego wybranego trackera (ikonka “Log” w prawym górnym rogu). Aktualizowanie wskaźnika jest dziecinnie proste, co pokazuje poniższy obrazek.

strides004

Do każdego dnia możemy dodać opcjonalną notkę (klikając w ikonę “chmurki”), ot taki dość zbędny bajer. Najważniejsze jest jednak to, że Strides nie narzuca nam sposobu, w jaki powinniśmy korzystać z aplikacji. Częstotliwość aktualizacji wskaźników zależy od nas, ich ilość oraz wybrane typy również, ogranicza nas wyłącznie nasza własna wyobraźnia. Należy jednak zaznaczyć jedną istotną kwestię - aplikacja ta jest cały czas w fazie beta. Oznacza to, że pewne funkcjonalności mogą jeszcze się zmienić, a być może jakieś nowe zostaną dodane. Nie zmienia to jednak faktu, że Strides jest bardzo fajną aplikacją dla osób poszukujących prostego (ale jednocześnie dość potężnego) narzędzia do monitorowania własnych postępów. Na użytkowników iPhone’ów czeka dodatkowo aplikacja mobilna - tej jednak nie miałem okazji przetestować. Po 14 dniach testowania i eksperymentowania muszę przyznać, że Strides spełnia moje oczekiwania. Aplikacja nie jest przesadnie skomplikowana, wizualizacja postępów spełnia swoje zadanie, a i samo aktualizowanie wskaźników jest nie tylko proste, ale i całkiem przyjemne. Wszystko idzie w dobrym kierunku, mam nadzieję, że autorzy nie wpadną na pomysł dodania do niej pierdyliarda ficzerów. Póki co jestem dobrej myśli i z zadowoleniem obserwuję, jak każda najmniejsza aktualizacja trackera wzmacnia we mnie dobry nawyk i przybliża mnie do osiągnięcia upragnionych celów. I to tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis zainspiruje Cię do przetestowania aplikacji oraz podjęcia próby wyrobienia co najmniej kilku dobrych nawyków. Trzymam kciuki, powodzenia!

Photo credits: https://www.pexels.com/photo/creativity-paper-magic-typography-6727/